W okresie wakacyjnym często wysyłamy dzieci do dziadków. Na ogół wiąże się to z ogromnym entuzjazmem naszych pociech. Dzieci doskonale wiedzą, że u dziadków można pozwolić sobie na więcej. Mniejszy rygor, więcej luzu i swobody. Mimo, że doskonale wiemy, że oddajemy dzieci w dobre ręce, to często towarzyszą temu różne obawy. Czy są one wynikiem przewrażliwienia, nadmiernej troski, a może mają realne podłoże?
CODZIENNOŚĆ KONTRA WAKACJE
Każdy rodzic wychowując dziecko wprowadza w domu pewne zasady, reguły. Żyjemy według wypracowanych schematów. Najczęściej dzieci je respektują, szanują i dostosowują się do nich. W okresie szkolnym życie dziecka dzieli się na obowiązki związane z przedszkolem czy szkołą, czas na zabawę i wypoczynek. Często także są zaangażowane w obowiązki domowe adekwatne do wieku. Celowo wprowadzamy też pewne ograniczenia, na przykład związane z czasem spędzanym przed komputerem czy smartfonem. Gdy wysyłamy dzieci do dziadków, obawiamy się, że porządek ten zostanie całkowicie zaburzony. Babcie i dziadkowie, zafascynowani wnukami raczej nie zechcą ich nakłaniać do pomocy przy pracach domowych oraz pozwolą im na dużo więcej, niż rodzice. Czy można temu zaradzić?
USTALMY ZASADY
Warto przed przyjazdem dzieci do dziadków odbyć z nimi szczerą rozmowę. Opowiedzieć, jak wygląda codzienność, co dziecko potrafi i powinno robić. Często seniorzy nie zdają sobie sprawy, że ośmiolatek potrafi już wytrzeć kurze, czy dwunastolatek posprzątać po obiedzie. Warto zasugerować swoim rodzicom, by angażowali dzieci w obowiązki. Oczywiście nie należy popadać w skrajności, jednak te drobne zadania sprawią, że dzieci nie zostaną zupełnie wyrwane ze całorocznego rytmu. Kolejną, istotną do omówienia sprawą jest ustalenie konkretnych zasad korzystania z urządzeń cyfrowych. Dzieci, będąc poza kontrolą rodziców z pewnością będą chciały ich nadużywać. Nie zawsze dziadkowie wiedzą, jak szkodliwe jest nadużywanie telefonów czy komputera. Umówmy się także, by dzieci spędzały jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu. W obecnych czasach dzieci niechętnie wychodzą z domu, w związku z tym trzeba je wręcz nakłaniać, organizować wspólne spacery oraz przypomnieć sobie podwórkowe zabawy z dzieciństwa.
BĄDŹMY W STAŁYM KONTAKCIE
Istotne jest, byśmy regularnie telefonowali do dzieci. One bowiem, nawet jeśli tego nie wyrażają – tęsknią. Jest to naturalne, bez względu na to w jakim wieku jest dziecko. Brak kontaktu może wzbudzić w dzieciach poczucie żalu. Rozmawiajmy też z dziadkami, pytajmy, czy dzieci są posłuszne, czy przestrzegają ustalonych zasad. Poprośmy o szczerość w tym względzie, gdyż nawet telefoniczne upomnienie rodzica może okazać się bardziej skuteczne, niż prośby dziadków.
WAŻNE: Nie przesadzajmy z telefonami. Zbyt częsty kontakt może wpędzać dziadków w zakłopotanie i dać poczucie braku zaufania. Starajmy się unikać też rozmów z dziećmi tuż przed snem, gdyż wówczas najczęściej pojawia się tęsknota za rodzicami.
PRZYPOMNIJMY SOBIE WŁASNE DZIECIŃSTWO
Jeśli dziadkowie pozwolą dzieciom na bieganie na boso po trawie, czy samodzielne wystruganie kija na kiełbaskę do ogniska – nie panikujmy. Przypomnijmy sobie, co my sami robiliśmy w dawnych czasach. Z pewnością niejednokrotnie najedliśmy się piasku, skakaliśmy po kałużach, chodziliśmy po drzewach, wracaliśmy do domu ubrudzeni od stóp do głów. Czy w związku z tym coś nam się stało? Jakie wspomnienia nam towarzyszą w związku z tym? Zamiast panikować, warto odpowiedzieć sobie na te pytania. Pozwólmy dzieciom poznać dzieciństwo takie, jakiego sami doświadczyliśmy.
DZIECKO CHCE DO DOMU – CO ZROBIĆ W TAKIEJ SYTUACJI?
Zdarza się, że dziecko w rozmowie z rodzicem wspomni, bądź wręcz wykrzyczy przez łzy, że chce wracać do domu. Nie wsiadajmy od razu w samochód, by zabrać je od dziadków. Takie sytuacje się zdarzają, jednak jeśli mamy pewność, że dzieciom nie dzieje się krzywda, to zachowajmy spokój. Chęć powrotu do domu pojawia się zazwyczaj w sytuacji, gdy dziadkowie na coś dziecku nie pozwolą. Jest to najczęściej wyraz buntu i próba wymuszenia tego, czego dziecko oczekiwało, a nie otrzymało. Prośba o zabranie do domu i wyrazy tęsknoty mogą pojawić się także w wieczornych rozmowach, dlatego tak istotne jest, by przed snem dzieci spędzały czas z babcią czy dziadkiem. W większości przypadków po kilku godzinach bądź następnego ranka dzieci nie wyrażają już chęci powrotu do rodziców.
WYKORZYSTAJMY CZAS DLA SIEBIE
W ciągu roku szkolnego nie ma zbyt wiele czasu na to, by małżonkowie mogli pobyć ze sobą sam na sam. Wyjazd dzieci do dziadków jest doskonałą okazją, by odświeżyć relacje małżeńskie. Rozważmy wspólne wyjście do kina, bądź randkę jak za lat młodości. Rozmawiajmy więcej ze sobą, pozwólmy sobie na oderwanie od codziennych obowiązków i rzeczywistości. Taki czas potrzebny jest w każdym związku, gdyż pozwala na nowo zbliżyć się do siebie. Pozwólmy sobie też na zwyczajne lenistwo. Obejrzyjmy ulubione seriale, znajdźmy czas na realizację pasji, o których być może dawno zapomnieliśmy.
Jeśli ustaliliśmy zasady, nie powinniśmy się obawiać. Niech ten czas rozłąki będzie chwilą wytchnienia zarówno dla nas, jak i dla dzieci! Po pobycie u dziadków z pewnością stęsknione wrócą do domu, z entuzjazmem opowiadając o przygodach. Pamiętajmy, że skoro nasi rodzice wychowali nas, to też nie pozwolą, by naszym dzieciom działa się krzywda. Zaufajmy im.
Kamila Małek
Bardzo mądry i pouczający artykuł.
fajne wskazówki. to prawda, że telefony do dzieci w porze wieczornej nie są niczym dobrym. sama jak wysyłam dzieci do dziadków, czy to na wakacje, czy na weekend, to nie dzwonię wieczorami, bo się niepotrzebnie rozczulają.
Dobre rady. Też się do nich stosujemy 8 się sprawdzają. Dzieci u dziadków są szczęśliwe i nie tęsknią za rodzicami. Jak naszecfzieci dzieci są u dziadków to my mamy chwilę wolności, już się nie możemy z mężem doczekać.
Super artykul
Fajny atrykuł, faktycznie trzeba wyznaczyć reguły. Dzieci są szczęśliwe u dziadków. Moja córka jak przebywa u babci zawsze robi zakupy, ma podwórko do dyspozycji i kuzynkę która uwielbia spędzać czas
Pobyt u dziadków może być czymś fajnym zarówno dla dzieci, jak i rodziców… jednak tak, jak pisze autorka – ustalenie zasad to podstawa! Druga kwestia, to na ile nasi rodzice/teściowie respektują ustalone zasady, a na ile postępują „po swojemu” w przekonaniu, że też wychowali dzieci i wiedzą, jak postępować… lub zwyczajnie ulegają wnukom „w imię miłości do nich”… Ja długo nie potrafiłam zaznać wewnętrznego spokoju dając dzieci do teściów, ponieważ zawsze miałam wewnętrzne przeczucie, że „coś może się stać”… lub że nie do końca będzie tak, jak bym oczekiwała (np. jeśli chodzi o kwestię dawania słodyczy dzieciom). Często moje obawy były zasadne, ale z czasem nauczyłam się też dystansu do swoich przemyśleń i racji, i zrozumiałam, że nie mogę trzymać dzieci pod kloszem, ani izolować ich od dziadków. Fakt – u babci więcej jedzą słodyczy, później chodzą spać, więcej oglądają bajek czy nie zawsze mają zachowany rytm dnia wypracowany w domu… ale są szczęśliwi, zdrowi, chętnie jeżdżą do dziadków i mają z nimi bliską więź. Nie mieszkają u nich – wiedzą, że zawsze mogą zadzwonić czy wrócić do domu, gdy będzie im źle, a to jest ważne. Dlatego zasady są ważne, ale też zdrowy rozsądek i nie popadanie w panikę, że „tylko my wiemy najlepiej”…