Domowa izolacja to czas, kiedy nie można realizować swoich pasji poza domem, a uwięzienie w czterech ścianach powoduje, że na głowie są dzieci, lekcje on-line, praca on-line i współmałżonek. Przymusowo znikają schematy działania, aktywności, nie można rano wyjść do pracy i zapomnieć chwilowo o domowych kłopotach. Nie pomagają spacery z psem, bo to zbyt krótki moment na oderwanie się od problemów czterech ścian.
W izolacji wychodzą na wierzch wszystkie problemy dotychczas często „zamiatane pod dywan”. Te kłopoty, które były na porządku dziennym, nagle urastają do monstrualnych rozmiarów. W rodzinach, w których już wcześniej brakowało harmonii i odpowiedniej komunikacji, wybucha przemoc psychiczna i fizyczna. Ofiary zamknięte z oprawcami nie mogą prosić o pomoc.
Bardziej odważne osoby już teraz podejmują kroki zmierzające do rozwodu. W stosunku do poprzednich miesięcy, liczba złożonych wniosków o mediacje rozwodowe wzrosła ponad dwukrotnie. Z przeprowadzonych wstępnych rozmów wynika, że decyzje zostały podjęte w wyniku braku porozumienia pomiędzy małżonkami w kwestiach wychowawczych oraz fatalnych relacji pomiędzy nimi.
Przemoc domowa (każdego rodzaju) jest główną przyczyną rozpadu małżeństw w czasie kwarantanny i eskaluje również na świecie. W Paryżu zanotowano o 36 proc. więcej przypadków przemocy domowej w porównaniu do okresu sprzed rozpoczęcia ogólnonarodowej samoizolacji. Podczas gdy we Francji wzrasta liczba przypadków przemocy domowej, brytyjska minister spraw wewnętrznych przypomina, że ofiary mają prawo do łamania kwarantanny. W Hiszpanii w ubiegłym roku 55 kobiet poniosło śmierć z rąk obecnych lub byłych partnerów. To najgorsze dane od kilku lat. Podobne zjawisko w czasie kwarantanny zaobserwowano w Chinach – wzrost o ponad 50 proc., ale też w Australii czy Nowej Zelandii.
W Polsce policja nie udostępnia na bieżąco danych. Kwarantanna, mająca swoją dobrą stronę ograniczającą rozprzestrzenianie się wirusa, jest jednak bardzo niebezpieczna dla ofiar przemocy domowej i związków jako takich.
Krzywdzący stają się silniejsi, bo wiedzą, że ofiara nie może szukać pomocy poza domem, a osoby krzywdzone czują się jeszcze bardziej osamotnione ze swoimi problemami. Jak dotąd Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie zajęło stanowiska w sprawie przemocy domowej w czasie kwarantanny. Rzecznik Praw Obywatelskich zaobserwował ten problem i przekazał swoje uwagi do specustawy na temat koronawirusa. Podkreślił, że brak ujęcia w katalogu tzw. „spraw pilnych” nakazu opróżnienia lokalu mieszkalnego przez sprawcę przemocy w rodzinie oraz wstrzymania wykonania tytułów wykonawczych dotyczących eksmisji sprawców przemocy domowej może przyczynić się do wzrostu zagrożenia życia i zdrowia osób doświadczających przemocy domowej.
Jak podaje CBOS, aż 71% ankietowanych uważa, że człowiek powinien dążyć do osobistego szczęścia i, jeżeli nie jest szczęśliwy w obecnym związku, powinien się rozwieść i próbować ułożyć sobie życie na nowo. Na 100 ankietowanych, tylko 3 osoby były za trwaniem w związku pomimo przemocy.
Obecnie osoby decydujące się na rozwód często korzystają z pomocy mediatora. Chcą mieć ugody rozwodowe w rękach, kiedy sądy wrócą do pracy. Zawierając w taki sposób ugodę rozwodową osoby nie przechodzą przez dramat rozpraw sądowych, świadków, adwokatów i nie skazują się na kolejne długie lata razem z powodu odległych terminów w sądach. „Mediacyjne” złagodzenie rozstania z pewnością pozwoli, z perspektywy czasu, przyjaźniej spojrzeć na rozwiązane małżeństwo.
Autorem komentarza jest Celina Szumska, mediator przy Sądach Okręgowych.
Celina Szumska, wieloletnia mediator przy Sądach Okręgowych, specjalizująca się w zakresie prawa rodzinnego i opiekuńczego oraz kodeksu cywilnego. Propagatorka mediacji jako metody ugodowego rozwiązywaniu konfliktów okołorozwodowych, związanych z opieką nad dziećmi i podziałami majątków. W swojej pracy reprezentuje interesy dzieci, które w procesie rozwodowym nie mogą zabrać głosu i często są narzędziem w rękach rodziców.
Po pandemi będzie wiele rozwodów i porodów