Jednorazowo zdradziłam męża – przyznać się czy nie?

W życiu dokonujemy różnych wyborów. Czasami są one przemyślane i rozsądne. Jesteśmy z nich dumni i chcielibyśmy się dzielić nimi z całym światem. Zdarzają się jednak i takie sytuacje, gdy zrobimy coś bez namysłu, kierując się chwilowym, niekoniecznie zdroworozsądkowym instynktem. Do takich sytuacji można zaliczyć zdradę. Pożądanie, motylki w brzuchu, chęć doświadczenia czegoś nowego – to sprawia, że nie kierujemy się zasadami, których zawsze w życiu przestrzegaliśmy.

CO ZROBIĆ, GDY DOSZŁO DO ZDRADY?

Z tym pytaniem zgłosiła się do naszej redakcji czytelniczka. W jej przypadku do zdrady doszło tylko raz, podczas wyjazdu służbowego. Joanna kocha swojego męża, jednak nie ukrywa, iż w ich związku nieco wiało ostatnio nudą. Zawsze jednak wyznawała zasadę, że przysięga małżeńska jest dla niej najważniejsza. Kilka drinków za dużo sprawiło, że zasady moralne na tę chwilę poszły w niepamięć, a zastąpiło je pożądanie i pragnienie nowych doświadczeń…

Oto słowa, które skierowała do redakcji:

„Drodzy Państwo, odważyłam się do Was napisać, ponieważ nawet z najbliższą przyjaciółką nie mam odwagi o tym pomówić. Zrobiłam coś strasznego, coś, co spędza mi sen z powiek. Bardzo żałuję tego, co się wydarzyło, ale czasu nie cofnę. Podczas wyjazdu służbowego w góry odbyła się duża, dość mocno zakrapiana impreza. W domu nieczęsto mam możliwość na coś wypić, dzieci, mąż, obowiązki domowe, praca – to temu poświęcam się bezgranicznie każdego dnia. Tym razem postanowiłam zaszaleć. Dzieci bezpiecznie zostały z mężem w domu, pomyślałam, że taka okazja może się nie powtórzyć tak szybko. Gdy byłam już po kilku drinkach, zauważyłam, że jeden ze współpracowników zerka na mnie kuszącym wzrokiem. Dreszcz mnie przeszedł. Pracowaliśmy razem od niedawna, zawsze wydawał mi się przystojny i miły, nigdy jednak nie miałam takich myśli. Myśli, które z godziny na godzinę narastały. By je nieco zagłuszyć, sięgnęłam po kolejnego drinka, znów kolejnego… Gdy zaczęło mi przyjemnie szumieć w głowie, Paweł zapytał, czy wyjdziemy się przewietrzyć. Widziałam po nim, że także nie żałował sobie procentów. Rozmawialiśmy bardzo swobodnie, śmialiśmy się, aż poczułam, że delikatnie obejmuje mnie w talii. Poczułam się jak nastolatka – dosłownie. Zapomniałam, jak to jest tak się czuć. Mogą się Państwo domyśleć, co wydarzyło się potem. Paweł miał pokój hotelowy na wyłączność…

Obudziłam się nad ranem w jego łóżku. Potrzebowałam chwili, by dotarło do mnie, co się stało. Zebrałam się w pośpiechu, uciekając do własnego pokoju. Ledwo przetrwałam do końca dnia, unikałam Pawła jak ognia, on zresztą mnie także. Chyba oboje czuliśmy, że to był błąd. Po powrocie do domu udałam, że jestem chora. Kilka dni nie wychodziłam z łóżka. Psychicznie byłam i wciąż jestem rozbita na kawałki. Wiem, że to najgorszy błąd mojego życia. Nigdy więcej go nie popełnię, ale czuję ogromny żal i wyrzuty sumienia. Nie wiem, czy powinnam powiedzieć mężowi o tym, co zaszło. Dziś doceniam to, co mam i nie chciałabym tego stracić. Bardzo proszę o pomoc. Joanna, 33 lata”

TRUDNA DECYZJA – PRZYNAĆ SIĘ, CZY NIE?

W takiej sytuacji warto rozważyć scenariusze, które mogą pojawić się potem. Przyznanie się do winy na pewno ulżyłoby emocjom, nieco złagodziłoby wyrzuty sumienia. Nie można jednak liczyć na to, że partner przyjmie to ze spokojem i powie: „ok, ale nie rób tego więcej”. Argumenty, że pojawiło się za dużo alkoholu, że było to nieprzemyślane, że pojawił się wstyd i żal prawdopodobnie nie pomogą. Zaufanie względem partnerki zostanie mocno zachwiane, o ile nie zostanie utracone całkowicie. Najgorsze –  ugodzi to bezpośrednio w dumę partnera. W związku z powyższym, decydując się na szczerość, musimy wziąć pod uwagę wszystkie możliwe konsekwencje, łącznie, niestety, z opcją rozstania.

Temat jest o tyle trudny, że z pewnością odradzilibyśmy działanie pod wpływem emocji. Warto najpierw, na ile to możliwe, uspokoić i uciszyć emocje. Zdroworozsądkowo przeanalizować za i przeciw.

Nie możemy podać gotowej odpowiedzi – co zrobić, gdyż każdy działa zgodnie z własnym sumieniem i sam jest odpowiedzialny za swoje decyzje.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że autorka listu żałuje tego, co się wydarzyło. Nie zamierza brnąć w tą relację, zrozumiała swój błąd.

Można z dozą nieśmiałości powiedzieć, że wyrzuty sumienia są dużą, ale też sprawiedliwą karą za to, czego się dopuściła autorka. Może warto na tym poprzestać?

Przyznanie się do winy może dać poczucie spokoju, ale też zniszczyć związek, na który pracowało się latami. Niech to nie będzie odebrane jako przyzwolenie na zdradę, jednak jeśli już się wydarzyło, trzeba znaleźć najlepsze rozwiązanie, biorąc pod uwagę nie tylko swoje emocje, lecz też spokój partnera i dzieci.

Sytuacja rysowałaby się nieco inaczej, gdyby autorka listu planowała brnąć w to, co się zaczęło na wyjeździe. Z listu jednak jasno wynika, że zarówno ona, jak znajomy z pracy zrozumieli, że popełnili błąd. Ponadto pani Joanna pisze, że doceniła właśnie teraz to, co ma.

„Wszystko, co zdarza się raz, może już się nie przydarzyć nigdy więcej, ale to, co zdarza się dwa razy, zdarzy się na pewno i trzeci.” Te słowa, użyte przez znanego autora, Paula Coelho mogą w tej sytuacji dać dużo do myślenia.

POMOC TERAPEUTYCZNA – MOŻE WARTO?

Jeśli nie potrafimy czegoś przepracować samodzielnie, a nie mamy odwagi rozmawiać o tym z najbliższymi, warto udać się do terapeuty, choćby na jedną rozmowę. Bardzo często tak bywa, że jak wypowiemy przed kimś na głos to, co nas męczy, ciężar staje się o wiele łatwiejszy do niesienia.  Żal i wyrzuty sumienia pani Joanny stanowią o jej dużej wrażliwości. To dobrze. Z pewnością minie wiele czasu, zanim poczucie winy minie całkowicie, jednak jest to lekcja na przyszłość.

Ostatecznie każdy człowiek musi sam podjąć decyzję. Jakiejkolwiek decyzji nie podejmiemy, przemyślmy wszystkie możliwe za i przeciw. Odpowiedzmy sobie na pytanie – czy szczerość w tym przypadku będzie budująca, czy raczej zniszczy to, nad czym pracowaliśmy latami.

Pamiętajmy – jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo do błędów. Choć czasu nie jesteśmy w stanie cofnąć, to możemy wyciągnąć wnioski na przyszłość. Czasem bolesne doświadczenia mogą przerodzić się w coś pięknego, mogą otworzyć nam oczy na to, co mamy blisko, a niewystarczająco to docenialiśmy.

Kamila Em.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.