Zostań w domu. To hasło, do którego w ostatnim czasie każdy z nas zdążył już przywyknąć. Ma to zapewnić nam i naszym dzieciom bezpieczeństwo. Co prawda w tym czasie jesteśmy faktycznie mniej narażeni na fizyczne zachorowanie, jednak gorzej z … psychiką. W komfortowej sytuacji są te rodziny, które mieszkają w domach, mają podwórka, ogródki, mogą choć trochę czasu spędzać na świeżym powietrzu. Zdecydowanie trudniej jest rodzinom, które spędzają całe dnie w blokach, próbując – nazwijmy po imieniu – przetrwać. To nie są ani wakacje, ani sielanka. Jak to wygląda „od kuchni”? To wiedzą przede wszystkim rodzice, które całe dnie walczą, by nadążyć… Walczą wraz z dziećmi, a z każdym dniem coraz trudniej jest to znosić.
Szkoła w domu. Jak sprawdza się zdalne nauczanie?
Do redakcji wpływają setki listów od rodziców, którzy nie radzą sobie w obecnej sytuacji. Często trójka dzieci w domu, każde z nich ma swoje lekcje, zadania, a w domu jeden komputer. Jak to ogarnąć – pytają. Każdego z osobna trzeba zrywać z łóżka, bo maile i wiadomości o nowych zadaniach przychodzą już od rana. Wypracowania, dziesiątki zadań z matematyki, fizyki, chemii… Prezentacje z muzyki, prace plastyczne, filmiki z nagraniem dla nauczyciela wychowania fizycznego, na dowód, że dziecko ćwiczy przed telewizorem. Czasami do tego lekcje przez internet. Jedna doba. 24 godziny. Jak to ogarnąć, pytają zdesperowani rodzice. Piszą, że dzieci płaczą z bezsilności, boją się, że nie zdążą. Rodzice przyznają, że mają dość, że nie radzą sobie już w tej izolacji. Tysiące rodzin obecnie nie radzi sobie z tym, co nas dotyka.
Nie popadajmy w skrajności
Często w e-nauczanie zaangażowane są całe rodziny. Zdalnie „pomagają” dziadkowie, ciocie, wujkowie, czy przyjaciółki. Jeżeli ktoś ma szansę na takie wparcie, to dobrze. Nie możemy jednak mylić pomocy z odrabianiem „od deski do deski” zadań, które otrzymują dzieci. Pomagajmy, tłumaczmy, sprawdzajmy, ale nie róbmy tego sami. Sytuacja jest trudna dla wszystkich, dzieci jednak często wymuszają na dorosłych tę niby „pomoc”, a proszone, by spróbowały najpierw same mówią, że nie potrafią. Często zwyczajnie nie chcą, wykorzystują obecną sytuację. Nagle przeciętni uczniowie mają same piątki, taka błyskawiczna „e-poprawa”. Tylko warto zadać sobie pytanie – co będzie dalej? Przecież dzieci w końcu wrócą do szkoły. Reasumując – pomoc jest istotna, wręcz potrzebna. Jednak nie ta pomoc ujęta w cudzysłowie.
Dzielmy obowiązki – matka nie jest od wszystkiego
W większości przypadków obecnie mamy siedzą z dziećmi w domu. Od rana na pełnych obrotach. Śniadanie, lekcje, obiad, lekcje, kolacja, pranie, sprzątanie, i w końcu czas by po prostu paść ze zmęczenia. Z relacji matek, które do nas piszą, często tak to wygląda. Ważne, by także mężczyźni zaangażowali się w pomoc po powrocie z pracy. Być może dotąd było inaczej, często dzieci jadały obiady w szkołach, przedszkolach, rodzice zjedli coś na szybko, wieczorami był czas na wspólny wypoczynek. Teraz jednak sytuacja zmusza nas do tego, by rodzice, partnerzy zauważali siebie wzajemnie, by realizowali obowiązki domowe wspólnie. Spędzanie czasu w domu dotąd kojarzyło się z relaksem i wypoczynkiem. Teraz to bardzo ciężka praca. Nagle staliśmy się polonistami, matematykami, chemikami. Przechodzimy ekspresowe kursy geografii, biologii, czy fizyki. Przypominamy sobie wzory matematyczne. Często mamy też poczucie, że pełnimy rolę katów, zrywając dzieci z łóżek, zabierając smartfony, krzycząc – bo nerwy puszczają.
Gdy nerwy puszczają … co możemy zrobić?
Brak snu, ciągły stres i nadmiar obowiązków przyczynia się do tego, że zaczynamy sobie coraz gorzej radzić psychicznie. Awantury, kłótnie, nieporozumienia zdarzają się coraz częściej. Tęsknimy da dawną, szarą rzeczywistością, gdy znajdowaliśmy czas na długą kąpiel, lekturę, dobry film. Byśmy mogli to wszystko przetrwać, niezbędne jest planowanie, jak będzie wyglądał nasz dzień. Starajmy się nie odkładać obowiązków szkolnych dzieci na godziny popołudniowe. Nie gódźmy się na to, by dzieci spały do 10, a po 11 zabrały się za odrabianie lekcji.
Niech będzie jak dotąd. Budzik, śniadanie, lekcje. Zajmują one obecnie o wiele więcej czasu, niż dotąd, dlatego im prędzej zaczniemy, tym prędzej skończymy. Zróbmy wszystko, byśmy znaleźli choć godzinę dziennie na wspólny wypoczynek. Odłóżmy telefony i komputery na bok na ten czas. Wystarczająco dużo czasu ostatnio spędzamy przed urządzeniami mobilnymi. Pograjmy w gry planszowe, włączmy dobry film familijny. Niech w tym trudnym czasie nie zostanie nam odebrana całkowicie nasza dawna rzeczywistość. To od nas zależy, czy zdążymy znaleźć czas dla siebie.
Nie odkładajmy zadań i obowiązków na weekend
Zróbmy wszystko, by weekend był miłym czasem dla nas wszystkich. Niech te dni pozwolą nam się „zresetować”. Zapomnijmy o szkole, lekcjach, nauce. Dzieci też tego potrzebują. Nie tylko my. Każdy na swój sposób przeżywa obecną sytuację. Rzeczywistość, do jakiej przywykliśmy została totalnie zaburzona. Nawet jeśli dzieci mówią, że cieszą się, że nie chodzą do przedszkola, czy szkoły, to z pewnością w pewien sposób wywiera to wpływ na ich psychikę. Spróbujmy w weekend wrócić do normalności, na ile to możliwe. Zróbmy wspólnie porządki, wybierzmy się na spacer do lasu, czy na rower, ale też dajmy dzieciom czas na popisanie czy rozmowy z przyjaciółmi. Sami też znajdźmy czas dla siebie.
Nie rezygnujmy z planów! Zarówno dorośli, jak i dzieci potrzebują mieć plany i marzenia. Zróbmy wszystko, by obecna sytuacja nam ich nie odebrała. Planujmy wakacje, jeśli nie tegoroczne, to następne. Nic nie działa na nas bardziej motywująco, jak świadomość nagrody, nawet, jeśli musimy na nią trochę poczekać.
Kamila Małek
Swietny artykul
Dokładnie! Od kiedy zostały otwarte lasy chodzimy na wycieczki przynajmniej raz w tygodniu. Coś dla ciała i dla duszy!
W tym roku urlop na pewno gdzieś w Polsce.
Szara rzeczywistosc byla jednak wspaniala,nie docenialiśmy jej !!!Teraz wszyscy boimy sie „nowej”
Dobrze napisane
U nas podobnie, chodzimy do lasu, po woli wyjeżdżamy poza miasto, gramy z dziećmi w Monopol, w szachy, w państwa miasta. Teraz jest na to czas. Ciekawy artykuł.
Super artykul
Super arytkuł, wszystko trafnie ujęte, rzeczywiście trudny mamy czas, ale miejmy nadzieję że się skończy kiedyś, trzeba myśleć pozytywnie
prawda. w domu już zwariować z dziećmi można. Z nimi, ich zadaniami, z wymogami nauczycieli. E-edukacja to jest porażka po prostu.
Ciekawy i praktyczny. Brawo.
Obyśmy z tego czasu wyciągnęli jakieś dobro! Bardzo dobry tekst!
Rzeczywiście, czasami trudno poradzić sobie z natlokiem obowiązków i łatwiej wręczyć nasze pociechy, ale to nie jest w perspektywie ich przyszłości korzystne.