WYSOKOFUNKCJONUJĄCA ALKOHOLICZKA

Coraz więcej, ale wciąż za mało mówi się o kobiecym alkoholizmie. Ciągle panuje jakiś taki stereotyp, że to głównie faceci piją. Ja powiem Wam inaczej – kobiety piją gorzej. Po pierwsze uzależniają się dużo szybciej, drugie – piją w ukryciu, a trzecie – trudniej im wyjść z uzależnienia.

W życiu alkoholiczki, takiej jak ja na przykład, pojawiają się przebłyski, że można by coś zmienić. Przestać pić i spróbować skonfrontować się z normalnym życiem, trzeźwym światem. Te przebłyski nie pojawiają się często. Jak już są, trzeba coś zrobić, albo jutro wrócimy do punktu zero.

Jeśli to czytasz, może też jesteś kobietą i masz ten sam problem. Może ma problem ktoś z Twoich bliskich…

Od czego by tu zacząć. Piję nałogowo ze 12 lat. Już około 8 lat temu uświadomiłam sobie, że mam problem. Świadomość, to jedno, a chęć działania – drugie. Mi się nigdy nie chciało nic z tym robić.

WYSOKOFUNKCJONUJĄCA ALKOHOLICZKA

Tak. To jeszcze gorzej, jak funkcjonujesz bardzo dobrze. Nie zawalasz pracy, rodziny, domu. Spełniasz wszystkie swoje obowiązki i mało kto się czepia. Ponoć nawet dla terapeutów to najtrudniejsze orzeszki do zgryzienia. Ja też tak mam. Z zewnątrz zaangażowana, zapracowana kobieta. Szpileczki jak trzeba, odpowiedni ubiór i perfumy… Kto by pomyślał?

… nikt nie pomyśli, a przede wszystkim nikt nie poczuje, co dzieje się w mojej głowie, jak mam wstać rano. Lęki. Lęki. Lęki. Nakręcone myśli na wszystko to, co złe. Wiem, że alkohol jest depresantem i jak się już jakoś w miarę ogarnę, to mówię sobie – dziś już nie. Dziś się nie napiję. Twardo się tego trzymam i nawet szykuję sobie zdrowe posiłki, biorę witaminy z nadzieją, że dzisiaj już się to skończy. Wiecie, kiedy jest moment krytyczny? Moment wyjścia z pracy. Jakby mi  się w głowie jakiś „pstryczek” przełączał i całe plany na wieczór idą… spać… by tego już gorzej nie nazwać.

Dziś wyłączyłam prąd w mózgu, by pstryczek nie zadziałał. Pojechałam inną drogą do domu. Wiem co mnie czeka po tygodniach picia. Bezsenność, zimne poty, koszmary senne i totalne rozbicie psychiczne. Może ktoś chce iść, zacząć tą drogę właśnie dziś ze mną? Obudzić się jutro ze świadomością – wczoraj nie piłam?

Z dnia na dzień budować lepsze jutro, spokojniejsze, zdrowsze, uczciwe i prawdziwe?

Czy też macie dość kołowrotka, który z miesiąca na miesiąc zatrzymać coraz trudniej?

Możemy być w tym razem.

Można zacząć od poniedziałku, od sierpnia, albo od nowego roku. Można też zacząć dziś. Tu i teraz. Właśnie z takim bagażem, jaki mamy. Właśnie z tymi lękami i obawami.

CO MOŻE POMÓC PIERWSZEGO DNIA?

Nie czujesz się dobrze? Ja też nie. Prysznic. Długi i relaksujący. Dużo wody. Nawet jeśli trudno coś w siebie wmusić, warto coś zjeść. Ja mam w domu magnez, potas, B kompeks. Jeśli jeszcze nie masz, kup jutro. Czujesz apatię i chcesz spać? Śpij. Organizm tego potrzebuje. Jeśli nie wiesz, co ze sobą zrobić, sprzątaj albo idź na spacer. Pierwszy dzień jest trudny. Jutro będzie nam łatwiej, i mi i Tobie.

NAJWAŻNIEJSZA JEST TA DECYZJA. DZIŚ NIE PIJĘ. Do poczytania jutro! Mam nadzieję, że będziemy tu razem – im nas więcej, tym lepiej.

Piszcie w komentarzach, jak się czujecie. Jakie macie wątpliwości i obawy? Może uda mi się na nie odpowiedzieć.

Trzeźwego dnia, popołudnia i wieczoru.

Nika

1 komentarz

  1. Facet Odpowiedz

    One day at a time. Inaczej wszytko przytłacza. Wiem coś o tych lękach nad ranem. Staram się o nich pamiętać na trzeźwo. O pocie lejącym się ze mnie w dzień, o spoconym łóżku w nocy i nad ranem, o bolących jelitach. I mówić sobie ciągle „nie chcę i nie potrzebuję cię ty kurwo”.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.