Jeszcze 20-30 lat temu, w czasach naszego dzieciństwa, klaps, a nawet regularne lanie pasem nie było niczym dziwnym. Tak było w naszym domu, a także w domach naszych koleżanek i kolegów. Rodziców trzeba było słuchać. W szkole też była przemoc. Za brak pracy domowej mogliśmy „oberwać linijką po łapach” lub mogły nas spotkać inne nieprzyjemne konsekwencje fizyczne jak np. klęczenie na grochu. Uzasadnione bicie było w porządku – tego nas nauczyli. Kto jednak o tym decyduje? Kiedy jest uzasadnione, a kiedy nie? Dlaczego jesteśmy w hierarchii tak nisko, że inny człowiek może decydować o naszym ciele? Lata mijały i z przestraszonych dzieci staliśmy się…no właśnie, kim?
Pokolenie klapsów
Choć klapsy były postrzegane przez dzieci z poprzedniego pokolenia jako element rzeczywistości, w głębi duszy budził się w młodocianych bunt. Jako rodzice, pragną oni postępować inaczej i w żadnych wypadku nie uderzyliby własnych (ani żadnych innych) dzieci. Niestety, bezstresowe wychowanie mylą oni z brakiem wychowania i chcąc odmówić wszelkich przykrości swoim dzieciom rozpuszczają je i trzymają pod kloszem.
Czy jest to dobre rozwiązanie? Z całą pewnością nie. Rodzicom XXI wieku z pewnością należy się uznanie za odejście od przemocy, jednak w miejsce starego środka dyscyplinującego zabrakło jakiegokolwiek innego. A brak dyscypliny to droga donikąd – pozornie szczęśliwe dzieci, które dostają wszystko czego chcą, wewnątrz są zagubione, bo nie mają pojęcia gdzie leżą granice. Są zupełnie nieprzygotowane na życie poza kloszem rodziców….
3 razy nie dla klapsów
Na początek należy podkreślić że klaps to JEST bicie i absolutnie niedopuszczalna forma dyscyplinowania. Czy powinniśmy mieć za złe rodzicom, ze stosowali ją na nas? Absolutnie nie. Nasi rodzice, w przeciwieństwie do nas nie mieli tak łatwego dostępu do Internetu, książek, badań – bez wątpienia robili to, co uważali za słuszne. Jednak naszym obowiązkiem jako rodziców XXI-wieku jest postępować w najlepszym interesie naszego dziecka, a zdecydowanie nie leżą w nim klapsy. Dlaczego? O tym poniżej
Klaps to kara upokarzająca
Pośladki to intymna część ciała, której nikt nie może dotykać bez naszej zgody – sami kładziemy to naszym dzieciom do głów, chcąc je ustrzec przed pedofilią. Wymierzając klapsy sami przeczymy swoim własnym słowom, tworząc w głowie dziecka chaos i niepokój. Kim jest skoro nie może zarządzać własnym ciałem? Choć klaps nie wyrządzi fizycznej krzywdy, ta psychiczna może być trudna do odwrócenia
Klaps to kara na chwilę
Bicie to nie jest wychowanie. Być może – najprawdopodobniej – dziecko będzie posłuszne, ale bynajmniej nie z miłości do nas lub zrozumienia dlaczego powinno się dobrze zachowywać – po prostu ze strachu. Kiedy dziecko jest małe, łatwo je zastraszyć i cieszyć sie pozorny efektem, co jednak jeśli syn lub córka z czasem stanie się silniejsza od nas?
Klaps to pierwszy krok w stronę popsucia relacji z dzieckiem
Jeśli dziecko wie, ze ma w rodzicu wsparcie, chętnie dzieli się swoimi przeżyciami. Nawet jeśli coś przeskrobało, prawdopodobnie przyzna się do tego, jeśli wie, ze mama czy tata nie będą krzyczeć ani bić. Jeśli jednak dziecko w odpowiedzi spodziewa się klapsa, na pewno nie powie nam, ze coś się dzieje, a może nawet zacznie kłamać.
Co zamiast klapsa?
Jak wspomniano wyżej, przemoc nie jest środkiem dyscyplinującym, do prawidłowego wychowania dziecko potrzebujemy jednak takowego. Wychowanie powinno opierać się na komunikacji – jeśli dziecko rozumie, dlaczego oczekujemy od niego takiego, a nie innego zachowania i wie co się stanie, jeśli postąpi inaczej, prawdopodobnie będzie nas słuchać. Wyobraźmy sobie na przykład sytuacje, że dziecko upiera się, ze nie założy czapki – zamiast złościć się pozwólmy mu na to.
Marznąc szybko przekona się, dlaczego czapka jest konieczna i samo będzie ja chciało założyć. Warto stosować naturalne konsekwencje: jeśli dziecko brudzi przy obiedzie – niech później posprząta, jeśli nie chce odrabiać pracy domowej – niech poczuje gorycz dostania jedynki. Pozwalając doświadczyć mu nieprzyjemnych acz naturalnych konsekwencji złego zachowania, nigdy nie będziemy musieli sięgać po przemoc.
Autor: Kaja Drzewiecka
Przemoc rodzi przemoc, od klapsa się zaczyna, a gdzie jest koniec…?
bicie to bezradność rodzica
ja pamiętam że jak w szkole się dostało cyrklem to jak ojciec się dowiedział to dołożył jeszcze paskiem
Nie wierzę, że wśród rodziców dzieci niepełnosprawnych są osoby, które nie dość, że uważają, że bicie to nie przemoc, to jeszcze uważają to za metodę wychowawczą. Dopóki ludzie tego nie zrozumieją będzie masa uzależnień, patologii i chorób psychicznych
Klaps jako metoda wychowawcza?! A jakby mężczyźni swoim żona albo na odwrót żony swoim mężom klapsy dawali w celu umoralniania ?! Ręce bym obcięła takim co tak wychowują! Tłumaczy się po tysiące razy jak trzeba! Przemoc to klaps!
Jak czytam, ze klaps bicie to metoda wychowawcza, to nożyk w kieszonce mi się otwiera🙈Tacy rodzice sami na nowo powinni być wychowani, albo powinni udać się do specjalisty psychologa, psychiatry, bo używanie przemocy wobec słabszego wobec dziecka jest tylko i wyłącznie oznaką problemów rodzica samym z sobą, ze nie radzi sobie i frustracje wylewa na dziecku, a już nawet nie chcę myśleć o przemocy wobec niepełnosprawnego dziecka🙈Wiadomo, ze bywają problemy wychowawcze, ale klaps, czy bicie na pewno ich nie rozwiąże, a jedynie możne doprowadzić do większych problemów.
Wg mnie to zwyczajnie brak sił i cierpliwości . Zapewne taki klaps pomoże na chwile ale nie da długotrwałego efektu czyli jako metoda wychowawcza żadna chyba że komuś zależy na chociaż chwili spokoju i zwyczajnie sobie już nie radzi . Ktoś mi kiedyś powiedział czemu jak da się dziecku klapsa jest złe a gdy da się żonie klapsa to jest ok😉
Ktoś powie kiedyś my dostawaliśmy: w szkole drewnianą linijka w domu paskiem i nie było wielkiego oooch… No tak, ale kiedyś nie było MORDÓW I BESTIALSTWA wobec istotek, które nie mają szans w obronie przed karceniem cielesnym!
Powiem krótko dzieci się kocha a nie bije popycha szturcha i ubliża. Ten kto ma inne patrzenie na swoje dziecko i wychowuje go w przywołującym klapsie niech pamięta że karma wraca! A ja głęboko pokładam nadzieję że ci wyrodnialcy którzy tak karca swoje dzieci dostaną w życiu wpier… I jeszcze będą żałować
Jak można bicie-dawanie klapsów nazywać metodą wychowawczą!
Metoda wychowawcza, ma na celu wychować.
Nauczyć, wartości moralnych, godnego ludzkiego życia, w którym odróżniamy dobro od zła.
Nic, co jest oparte na strachu, poniżaniu, nie radzeniu sobie ze swoimi emocjami nie spełnia tych norm!
Tak, więc bicie jest powiązane z bezsilnością, stresem oraz nie radzeniem sobie w sytuacjach trudnych i konfliktowych.
Jeśli ktoś ma z tym problem, są odpowiednie grupy w których można znaleźć pomoc. Pamiętajmy, dziecko nie ma jak się bronić przed oprawcą.
Kiedy, dorośnie i stanie sie silne a przez wiele lat będzie doświadczać bicia, sam będzie bił.
Kto, wie może właśnie ojca czy matkę.
Dlatego, zastanówmy się kim chcemy być, dla naszych dzieci.
Nie rozumiem dlaczego zajmujemy się tak chętnie przemocą domową. Jakby jednostki psychopatyczne były tylko w domu i jakimś cudem omijały wszelkiego typu placówki, szczególnie te dedykowane dzieciom niepełnosprawnym ale też osobom dorosłym zależnym od innych. Badania zagraniczne jasno wskazują, że zawody opiekuńcze szczególnie przyciągają socjopatów i osoby z innymi zaburzeniami. Kontrola w tych miejscach powinna być szczególnie nasilona, a w stosunku do instytucji powinna obowiązywać zasada ograniczonego zaufania. W Polsce obserwuje się odwrotne zjawisko. Należy pamiętać, że przemoc wobec osób niepełnosprawnych – dzieci, starszych jest 10-krotnie częstsza, niż w przypadku osób zdrowych. Tą problematykę szeroko poruszają publikacje zagraniczne, ponieważ w Polsce jest to ciągle niemodny temat. Sprawy te są uważane za mało medialne w związku z tym próba zainteresowania środków masowego przekazu spełza na niczym i najczęściej sprawy te kończą się umorzeniem. Ciche przyzwolenie na takie praktyki powoduje, że przestępcy ukryci w instytucjach mogą dalej bezkarnie uprawiać swój proceder.
Ale o co kaman nie jestem za biciem dzieci ale niekiedy dostałam od rodziców ścierką i nic się nie stało żyje
Rodzic, który bije dziecko ma problem ze sobą, nie z dzieckiem.
Nie rozumiem dlaczego zajmujemy się tak chętnie przemocą domową. Jakby jednostki psychopatyczne były tylko w domu i jakimś cudem omijały wszelkiego typu placówki, szczególnie te dedykowane dzieciom niepełnosprawnym ale też osobom dorosłym zależnym od innych. Badania zagraniczne jasno wskazują, że zawody opiekuńcze szczególnie przyciągają socjopatów i osoby z innymi zaburzeniami. Kontrola w tych miejscach powinna być szczególnie nasilona, a w stosunku do instytucji powinna obowiązywać zasada ograniczonego zaufania. W Polsce obserwuje się odwrotne zjawisko. Należy pamiętać, że przemoc wobec osób niepełnosprawnych – dzieci, starszych jest 10-krotnie częstsza, niż w przypadku osób zdrowych. Tą problematykę szeroko poruszają publikacje zagraniczne, ponieważ w Polsce jest to ciągle niemodny temat. Sprawy te są uważane za mało medialne w związku z tym próba zainteresowania środków masowego przekazu spełza na niczym i najczęściej sprawy te kończą się umorzeniem. Ciche przyzwolenie na takie praktyki powoduje, że przestępcy ukryci w instytucjach mogą dalej bezkarnie uprawiać swój proceder.
Ukryj lub zgłoś